Tłusty Spartek na Tłusty Czwartek

Jako że dziś wszyscy obchodzimy Tłusty Czwartek, co oznacza, że jedzenie ponad miarę jest nie tylko usprawiedliwione, a poniekąd nawet mile widziane, postanowiłam, że mam wyjątkową okazję, by przyznać się przed samym sobą i całym światem, że trochę nam się w zimie przytyło… Zauważają to wszyscy bywalcy naszej stajni, i – co więcej – nie mogą się powstrzymać od komentarzy… Spartek pozostaje wobec tych insynuacji – że niby w którym to jest miesiącu i kiedy „się okoci” – niewzruszony, zaś ja tradycyjnie biorę sobie te słowa do serca. I chudnę 🙂 A on tyje… Że niby zasada działania naczyń połączonych – powiadacie? Możliwe… Tak czy inaczej zabieramy się do pracy.

tłusty spartek

A wiecie, co to oznacza? Że będę wkładać coraz więcej wysiłku w nasze treningi, wymagając od Spartka wykazania się chociaż odrobinę większego entuzjazmu wobec pracy. Ot, na przykład dzień wczorajszy. Pogoda piękna, podłoże bez zarzutu, czasu – wystarczająco, by popracować trochę z ziemi i po raz pierwszy od jesieni również z siodła. Przyniosłam na ujeżdżalnię cały ekwipunek (jakieś 200 kalorii poszło), i udałam się na padok po konia. Spartek z zainteresowaniem oglądał moje krążenie w te i we wte, stojąc obok Cześka w narożniku pod samym lasem. Zdaje się, że się naradzali. „Coś twoja pańcia za dużo tego targa, nie sądzisz?” – zastanawiał się Czesław. „A, daj spokój. Aż żal patrzeć, robi już trzecie okrążenie”. – „Chyba nie zamierzasz dziś schodzić z padoku? Bo widzę, że i siodło przytargała!” – denerwował się dalej Czesiek. – „No widzę… Oj, zgubiła po drodze wodze. Co za niezdara…”. Widziałam z daleka, jak spoglądają na siebie i na mnie, opracowując strategię działania wobec zaistniałych okoliczności. Gdy zawiesiłam siodło na przeszkodzie i otarłam pot z czoła, z trudem schyliłam się po linę i kantar, leżące na ziemi (bo po drodze coś mnie zaczęło pobolewać w plecach), spojrzałam w stronę Spartka. Jakież było moje zdziwienie, że ujrzawszy moje starania, a nade wszystko – chyba siodło, które tak dawno do niczego nam się nie przydawało – hucuł ruszył w kierunku bramki. „Idę, Czesiu, napracowała się kobita..” – „No to se idź… Głupi jesteś i tyle” – rzucił Czesiu na odchodne i podreptał zaczepiać Bastka. Spartan kroczył w moją stronę. „Wcale nie jestem głupi – myślał – To, że z nią zejdę na ujeżdżalnię, wcale nie oznacza, że zamierzam się napracować”.

tłusty spartek zima zeszłego roku

Jak postanowił, tak zrobił. Podczas czyszczenia i siodłania był wyjątkowo grzeczny. Żadnego kręcenia się, żadnych prób sięgnięcia po trawkę. Pięknie ustawienie się do siodłania. Ogrom cierpliwości, iście stoicki spokój. Z ziemi popracowaliśmy trochę w stępie, kłusie i galopie, ale szło nam jak krew z nosa. Wszystko „na odwal się”, z wielkim oburzeniem, przeplatanym próbami „wzięcia mnie na litość”. Spartek całym sobą pokazywał, że to jest ponad jego siły, że naprawdę już nie da rady więcej z siebie wykrzesać, że daje z siebie wszystko. Wiedziałam, że łże jak typowy hucuł. Jednak ani prośbą, ani groźbą, nie udało mi się wczoraj uzyskać lepszego ruchu. A nie chciałam ostatecznie się z nim pokłócić, bo wiadomo, jakie to ma skutki, na przykład, dnia następnego. Opłakane dla mnie, rzecz jasna. Po prostu nie dałabym rady sprowadzić konia na ujeżdżalnię. Dlatego zawsze staram się mocno zastanowić, zanim dojdzie między nami do awantury. I tradycyjnie – próbuję popracować tak, by – jak to się mówi, „miarka się nie przegła”.

tłusty spartek_zima dwa lata temu

Oczywiście, wsiadłam. Widać było, że Spartek się cieszył… Tak samo jak ja. Gdy weszłam na schodki, natychmiast podmaszerował i ustawił się idealnie obok. Gęba mu się śmiała, i zdaje się, że puszczał oko Cześkowi. I – szczerze powiem – wczoraj niewiele wymagałam od konia pod siodłem. Był stęp, zatrzymania, cofania i zmiana kierunków. Trochę po-mojemu, trochę po Spartkowemu. Po mojemu obieraliśmy trasę, po Spartkowemu – tempo poruszania się. Co oznacza, że włóczyliśmy się jak żółwie. Postanowiłam jednak, że skupię się na sobie. Odnajdę się w siodle, poukładam nogi, tyłek i ręce. Jednak czteromiesięczna przerwa robi swoje. I przede wszystkim chciałam, by koń wciąż się cieszył na widok siodła i sam zmierzał do bramki, gdy z takim poświęceniem znów przytargam na ujeżdżalnię cały sprzęt. I – choć Spartek nie musi o tym wiedzieć, a mam nadzieję, że nikt mu nie doniesie, prawda? – następnym razem będę wymagać odrobinę więcej. Takie tyci tyci więcej, by prawie nie zauważył i nie skalkulował w swoim huculskim łbie, że chyba przestaje mu się to opłacać…

A propos Tłustego Czwartku!

Życzmy wszystkim, by nie poszło Wam za bardzo w boczki 🙂

PS. No i pytanie do Was, moi Drodzy Czytelnicy i Przyjaciele Spartana! Na którym z trzech zdjęć Spartek wygląda najtłuściej? Starałam się wybrać ujęcia z podobnym ustawieniem konia. A zatem – pomóżcie mi ocenić, bo już sama nie wiem, czy nam się tej zimy przytyło bardziej niż zwykle, czy też normalnie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wykorzystujemy pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Więcej informacji w Polityce Prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close