Spartan i sudoku, czyli anegdotyczne wprowadzenie do poważnego tematu

zdjecie-spartan_i_sudoku

Fakt, że konie są zwierzętami inteligentnymi, moim zdaniem, nie ulega wątpliwości. Inna sprawa, że w świecie stworzonym dla konia przez człowieka, inteligencja naszych kopytnych najczęściej obraca się przeciwko człowiekowi. Będąc zwierzęciem stadnym i z natury uciekającym, a więc zaprogramowanym przez naturę w sposób, by przeżyć w środowisku naturalnym, a nie stajenno-padokowym, koń często zachowuje się w sposób dla nas niezrozumiały bądź niebezpieczny. Każdy z pewnością wie, że konie są zwierzętami płochliwymi. Dla nas stanowi to duży problem, dla koni – jedynie naturalne zachowanie, dające szansę przetrwania. Weźmy inny przykład. Większość koni stara się za wszelką cenę pozostać ze swoim stadem, a człowiek, choćby nie wiem jak bardzo się starał być szefem, liderem i przywódcą, nigdy nie będzie postrzegany przez swojego konia jako koń. Jesteśmy przedstawicielami innego gatunku, na dodatek – gatunku drapieżników. I choć za wszelką cenę staramy się wyeliminować w swoich zachowaniach cechy drapieżnika, żeby być dla konia lepszym partnerem, to i tak nie oszukamy swojej natury. A już na pewno nie oszukamy konia. To dlatego często cały „wysiłek intelektualny” koni jest skierowany na to, by zaspokajać swoje potrzeby naturalne. A więc, by, na przykład, nie zostać oddzielonym od stada lub jak najszybciej do stada wrócić; by dostać jak największe ilości wody i pożywienia, by uniknąć zbędnego, zdaniem konia, wysiłku fizycznego, jakim jest godzinna jazda na ujeżdżalni – przecież każde zbędne zużycie sił danego kopytnego osobnika zmniejsza jego szanse skutecznej ucieczki w przypadku ataku drapieżnika. A jednak da się jeździć konno i zachęcić konia do współpracy.

Otóż, z pewnością, człowiek przez setki lat, stosując zasadę doboru genetycznego, hodował zwierzęta, wzmacniając pewne określone, pożądane cechy, a „wygaszając” te mniej pożądane. W ten sposób konie ras szlachetnych, pochodzące z dobrych hodowli, mają genetycznie uwarunkowaną większą uległość wobec człowieka, większą chęć współpracy itd. To dlatego tak ważne jest zainteresować się, z jakiej hodowli pochodzi upatrzony przez ciebie koń. Tak, na przykład, konie rasy huculskiej z hodowli Gładyszów (w Regietowie) cieszą się dobrą sławą. Mimo całego zespołu specyficznych cech charakteru hucułów, stworzonych do życia w surowych warunkach naturalnych, konie z Regietowa rzadko idą na sprzedaż za przysłowiową złotówkę.

Jednak czasem trafi się na konia z hodowli „za stodołą”, który ma w sobie tyleż uroku, co sprytu i pomysłowości w sposobach wymigiwania się od współpracy z człowiekiem. Oczywiście, mam na myśli mojego kochanego Spartka. Czego jak czego, a inteligencji nie można mu odmówić. Ten koń potrafi otworzyć bramę padoku, nawet jeśli jest to solidna metalowa konstrukcja, trzymająca się na zawiasach z jednej strony i zamknięta za pomocą solidnego bolca z karabińczykiem, na dodatek owiniętego liną, starannie umocowaną. Pierwszym i najprostszym w realizacji pomysłem Spartana, było zwyczajne wyjęcie bramy z zawiasów. Nauczył się demontażu bramy w 2 sekundy, poczym odkładając zwisającą na szyi metalową konstrukcję na bok, triumfująco zapraszał całe stado do wyjścia. Oczywiście, damy przodem… Kiedy ów precedens ukrócono (przyspawano do zawiasów metalowe ograniczniki), Spartan bez trudu rozpracował zapięcie zamka za pomocą karabińczyka – w końcu z tym wynalazkiem koń ma do czynienia na co dzień. Najśmieszniejsze jest to, jak uważnie, stojąc przy bramie, obserwuje starania człowieka, obwiązującego bramę linami, zapinającego za pomocą dodatkowych elementów zabezpieczających – stoi i patrzy cierpliwie, zapamiętując każdy twój ruch. A po niecałej godzinie stado znów przechadza się po całym terenie stajni w poszukiwaniach lepszej trawy. I znowuż, dlaczego mamy się dziwić? Kończy się trawa na padoku – idziemy szukać w innym miejscu. Z punktu widzenia konia, jest to logiczne.

W upalne dni Spartan lubi zażywać kąpieli… Oczywiście, nie będzie czekał, aż ktoś łaskawie, w wolnej chwili zaprowadzi go do myjki i tam schłodzi rozgrzane cielsko. Przecież na padoku jest wanna z wodą, służąca pozostałym koniom jako poidło. Ale Spartan w poprzednim wcieleniu musiał byś chyba hydraulikiem lub „złotą rączką”, bo dla niego rzeczą oczywistą jest, że w wannie należy się kąpać. Oczywiście, napić się też można, ale to już po… Tak więc, w upalne dni koń ładuje się do wanny czterema kopytami, starając się ułożyć tak, by schłodzić jak największą powierzchnię ciała. Jest to manewr tyleż sensowny, co niebezpieczny dla konia, więc w miarę możliwości tego typu pomysły są natychmiast ukracane… Wtedy, chyba z zamiarem zemsty lub z czystej złośliwości, wyjmuje z wanny zatyczkę. No i idź, człowieku, napełniaj wannę od nowa, skoro jesteś taki mądry…

A propos wanny, która powoli staje się głównym tematem tej opowieści, przypominam sobie jeszcze jedną historię, która dała mi do myślenia. Całkiem niedawno, również upalnego popołudnia, Spartan ustawił się w kolejce do wanny (tym razem wyjątkowo do picia) tuż za swoim kolegą z pastwiska Czaborem. Czabor pił, Spartek kulturalnie stał obok, w odległości około metra po prawej stronie. Niestety, mógł wybrać lepsze miejsce do czekania, na przykład, tuż za kolegą, jak to w kolejce – wtedy nie byłoby żadnych wątpliwości. Ale cóż, tym razem nie pomyślał, albo uważał, że i tak chyba wszystko jest jasne. Jak widać, się mylił. W tym samym czasie Barbara – wysoka charakterna kobyła, zresztą, ulubienica Spartana, bezceremonialnie podeszła i stanęła tuż za Czaborem, zupełnie pomijając grzecznie czekającego w kolejce Spartka. W momencie, kiedy Czabor skończył pić, natychmiast zbliżyła się do wanny i schyliła głowę. Oburzenie mojego konia nie znało granic. Zazwyczaj bowiem jej ustępuje, ale w obliczu tak oczywistego chamstwa musiał dać kobyle nauczkę. Błyskawicznie obrócił się zadem do Barbary, wykonał kilka celnych strzałów tylnymi kopytami, kwicząc przy tym wniebogłosy, i wykazując się takimi pokładami energii, że pozazdrościłby mu niejeden koń wyścigowy. Barbara próbowała podjąć walkę, ale wobec tak ogromnej, wręcz desperackiej eskapady obrażonego kolegi, ustąpiła, odsuwając się na kilka metrów od wanny. Przegoniwszy nachalną babę, Spartek zupełnie spokojnie podszedł do wanny i zaczął pić z prawdziwą rozkoszą… Pił dłuuuuugo, niespiesznie, zerkając czasem na grzecznie już czekającą swojej kolejności Barbarę, spoglądając od czasu do czasu na horyzont, na latające nad zbożem jaskółki, na las, na gospodarzy z pobliskiego domu, którzy zbierali się do koszenia trawy… Na krzątanie się stajennego przy belach siana, na ujadające pod domem psy… Tyle ciekawych rzeczy dzieje się dookoła… Dobrze, że ma się czas tak bez pośpiechu wszystko obserwować… Mijały długie minuty, i wreszcie, kiedy Spartan oddalił się, okrągły jak baniak, Barbara odkryła, że wanna jest pusta. Ta złośliwa bestia wypiła prawie połowę wanny tylko po to, by ukarać bezczelne zachowanie koleżanki. To mnie zaskoczyło. Rzecz jasna, konie się kopią, gryzą, biją, kiedy walczą o tzw. zasoby. Konie się kłócą i ustalają hierarchię w stadzie. Ale wydawało mi się, że ich zachowania odbywają się na zasadzie „akcja – reakcja”. Tymczasem jednak, okazuje się, że potrafią też zaplanować i uczynić coś z odrobiną złośliwości, co, jak dotąd, uważałam za domenę człowieka.

Innym przykładem osobliwie rozumianej inteligencji Spartana jest, na przykład, umiejętność odpinania przez niego popręgu w trakcie zajęć na ujeżdżalni. Oczywiście, robi to, kiedy zaczyna się nudzić treningiem (moja wina, moja wina, moja wina), no i kiedy swoje uporczywe odwracanie się  w kierunku brzucha można „zwalić” na oganianie się od much.

Nudząc się w boksie, Spartan zazwyczaj rozpracowuje sposób zamykania drzwi lub mocowania żłobów. Ma się jednak ten zmysł techniczny. Jak się to mówi po rosyjsku, „talentu nie przepijesz” (niechcący znów wracamy do wątku wodno-kąpielowego).

Dlatego właśnie zastanawiamy się nad zawieszeniem w boksie Spartka tablicy z japońską łamigłówką – sudoku. Myśleliśmy też o zwykłych krzyżówkach, ale kto w dzisiejszych czasach rozwiązuje krzyżówki bez Internetu? A w stajni zasięgu brak. Więc stanęło na sudoku. Zobaczymy, czy uda nam się skierować intelekt hucuła w kierunku zajęć innych, niż zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb życiowych.

Ta opowieść, na którą składają się anegdoty z życia Spartana, jest czymś w rodzaju wprowadzenia do poważnego tematu, który za chwilę Wam przedstawię. Czy mózg konia zasadniczo różni się od mózgu człowieka? Czy koń, poprzez odpowiednio poprowadzony proces nauczania, może dorównać człowiekowi w swoich możliwościach intelektualnych? Ten problem zostaje przedstawiony w filmie Aleksandra Nevzorova pt. „L.E.P” . Za chwilę na blogu pojawi się dyskusja, poprzedzająca jego telewizyjną premierę, w której wzięli udział specjaliści z rożnych dziedzin naukowych –  biolodzy, psychologowie, neurofizjolodzy, ale także dziennikarze, uczniowie Nevzorova oraz zaproszona do studia Pierwszego Programu rosyjskiej telewizji publiczność. Format tego programu telewizyjnego przewiduje poprzedzającą premierę rozmowę ze specjalistami oraz dyskusję popremierową. W tej chwili pracuję nad przetłumaczeniem dyskusji, jaka odbyła się w studiu po premierze. Myślę, że trochę mi to zajmie, więc zapraszam na mojego bloga już niebawem. A tymczasem – zapraszam do zapoznania się z gośćmi programu i ich opinią na temat filmu oraz do obejrzenia samego filmu Aleksandra Nevzorova „L.E.P”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wykorzystujemy pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Więcej informacji w Polityce Prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close