Zacznę od truizmu – konie są zwierzętami stadnymi… Każdy, kto choć w niewielkim stopniu otarł się o koński świat, zdążył zauważyć ten niezwykle istotny, acz dla nas często kłopotliwy element końskiej natury. Nic dziwnego, że wolą się trzymać grupy – to właśnie przebywanie w stadzie zapewnia koniom bezpieczeństwo w naturalnym środowisku. Mimo że udomowione (choć być może – tylko oswojone, jak na przykład, koty), konie nie zatraciły tych pierwotnych cech gatunku, jak dążenie do przynależności do grupy – nieraz za wszelką cenę, wbrew naszym pragnieniom i potrzebom.
Czy może to być uciążliwe w codziennym kontakcie z naszymi kopytnymi? Zdecydowanie tak. Z pewnością żaden koń nie lubi być oddzielonym od swojego stada. Pozostawiony sam w stajennym boksie, każdy koń będzie pragnął jak najszybszego powrotu na padok, do swoich towarzyszy. Niektóre konie rżą przeraźliwie, nawołując swoich pobratymców. Inne kopią w ściany boksu lub nawet próbują z niego wyskoczyć. Miotają się w zamknięciu, szukając drogi ucieczki. Niekiedy przyzwyczajają się do chwilowego oddzielenia od reszty stada i cierpliwie czekają, aż człowiek pozwoli im dołączyć do koni. Ale wystarczy, że mamy wietrzną pogodę lub nadchodzącą burzę, i nawet oswojony z chwilową samotnością koń będzie próbował swoich sił, by czym prędzej powrócić pod bezpieczne skrzydła swoich kolegów.
Dziś na pastwiskach i padokach naszym koniom nie grożą praktycznie żadne niebezpieczeństwa. Jednak instynkt stadny jest wpisany głęboko w DNA tych zwierząt, i żadne udomowienie nie zmieni tej cechy końskiej natury. Mając do wyboru człowieka i drugiego konia, nasz ukochany rumak zawsze wybierze konia. Ciężko się z tym pogodzić, ale tak jest!
Jednak stopień przywiązania do stada u każdego z koni jest inny. I tu właśnie zmierzam do sedna mojej wypowiedzi. Jak już pewnie zauważyliście, moim największym problemem w relacjach ze Spartkiem, jest właśnie jego nadmierny instynkt stadny, z którym już na początku Spartkowego życia ktoś nie potrafił sobie poradzić. Nie potrafił do tego stopnia, że mój koń nauczył się wyrywania. Podobno trzy skutecznie powtórzone próby realizacji zachowania niepożądanego utrwalają się w nawyk, u koni nazywany narowem. Tak więc większość koni nadmiernie przywiązanych do stada zachowuje się bez swoich towarzyszy niespokojnie, czasem rży, ogląda się za końmi, przyspiesza w trakcie pracy na ujeżdżalni na odcinku, prowadzącym na padok, w kierunku stada itd. Są to dość łagodne i – że tak powiem – znośne dla człowieka zachowania. Jednak gdy instynkt stadny łączy się z dość uciążliwym narowem, mamy problem 🙂 No i my ze Spartkiem mamy, ale o tym już wiecie.
Co można było zrobić na wcześniejszym etapie Spartkowego wychowania? Kiedy nie doszło jeszcze do utrwalenia narowu? Gdy – jak większość koni – zwyczajnie nie lubił oddalać się od reszty koni? Otóż, jeden z ciekawych sposobów pracy z tego typu końmi odkryłam właśnie w trakcie lektury znakomitej, absolutnie zachwycającej i godnej polecenia książki Roberta M.Millera i Ricka Lamba The Revolution in Horsemanship. And What It Means to Mankind. Książka ukazała się po angielsku, więc brnę przez kolejne strony, sięgając raz po raz do słownika, polecam jednak jej przeczytanie każdemu, kto chciałby zajrzeć do końskiego świata i odkryć jego nowe, pełne szacunku i zrozumienia dla tych istot, oblicze.
A zatem – jak pracować z końmi, które nie lubią odłączenia od stada? Dalszą część opowieści znajdziesz w książce, czyli tutaj…
Wykorzystujemy pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Więcej informacji w Polityce Prywatności
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.
Najnowsze komentarze