„GANG SŁODZIAKÓW” KONTRA RESZTA STADA, CZYLI O TYM, JAK ZNALEŹĆ SWOJE MIEJSCE POD SŁOŃCEM…

Będąc w stajni prawie codziennie, nie sposób nie zauważyć, jak skomplikowane gry strategiczne toczą się każdego dnia w naszym olszewickim stadzie, liczącym około dwudziestu koni. Stado mamy bardzo różnorodne, składające się z klaczy i wałachów, starszych i młodszych, więc – można powiedzieć śmiało – „dzieje się”!

Jeśli chodzi o wewnętrzne ugrupowania, z grubsza olszewnickie stado dzieli się na „starą gwardię”, czyli grupkę wałachów w wieku 20+, parę przyjaciółek Fonika i Zahira, „gang słodziaków”, czyli Iland, Pippi, Homili i ostatnio – Empir, trójcę Asiek + Spartek + osioł Czesiek oraz tzw. „konie niezrzeszone”, chodzące własnymi ścieżkami…

Nie tak słodko, jak myślisz…

Mówiąc o „gangu słodziaków”, rzecz jasna, próbuję trochę zaczarować rzeczywistość… Prawda jest bowiem taka, że od dawna rządzą w naszym stadzie dostępem do wody i innych dóbr podstawowych… Rządzą żelazną ręką, niesprawiedliwie i bezwzględnie. Nie są to mądre rządy, lecz rozdawane na prawo i lewo kopniaki i ugryzienia, wedle własnego widzimisię. Władzę wykonawczą sprawuje Iland, podjudzany co chwilę przez jego „baby”, czyli Pippi i Homili. Ale przede wszystkim Pippi, której wściekłą minę widać najczęściej na każdym zdjęciu.

No ma dziewczyna charakterek, nie da się ukryć… Zdaje się, że ma permanentnego focha, a gdy którykolwiek koń zbliża się do gangu, jako pierwsza kładzie uszy, zaczyna machać łbem, odgania „intruza”, ale – przede wszystkim – natychmiast „uruchamia” Ilanda, stojącego na czele gangu. Cóż Ilandowi pozostaje, gdy jest perfidnie podjudzany przez jedną ze swoich „dziewczyn”. Iland wówczas atakuje. Najwyraźniej cała banda stanowi zagrożenie dla stada wyłącznie gdy jest w komplecie. Wystarczy, że Ilanda zabiera się na trening, a Pippi i Homili, oprócz machania łbem i robienia groźnych min, niewiele zdziałają. Ich czatowanie przy bramce czy wodopoju jest przez większość koni „olewana”, wiedzą już bowiem, że brakuje „organu wykonawczego”. Z kolei gdy sam Iland jest w towarzystwie na przykład Aśka i Spartka, również zachowuje się poprawnie. Nigdy nie próbował zaatakować mojego konia, choć Spartek i tak woli mu ustąpić, nie raz bowiem wcześniej od niego oberwał. Tak że najwyraźniej o sile „gangu słodziaków” decyduje ich wspólnota… Od niedawna o członkostwo w gangu stara się Empir – rosły wałach w średnim wieku, który ewidentnie zaczyna rywalizować z Ilandem o względy jego „dziewczyn”. Robi to jednak po-swojemu, nie wchodząc w otwarty konflikt, tylko próbując udowodnić zbójom, że jego pomoc na pewno im się przyda. Że nie zawiedzie. Że potrafi dorównać im w złośliwości i okrucieństwie. I choć wcale mu z tym nie do twarzy, bo to wyjątkowo miły koń, to jednak, jak widać, zło go próbuje złapać w swoje sidła…DSCN1439

Niedobrze… No chyba że Empirowi jakimś cudem uda się „obalić” Ilasia i wprowadzić nowe zasady funkcjonowania grupy…  Jak się w tym wszystkim odnajduje Spartek? Bo to mnie, rzecz jasna, interesuje najbardziej. No to już opowiadam.

Gdy ma się kumpla Asia

Śmiało można powiedzieć, że i w tym przypadku, jak w wielu innych, Spartkowi się poszczęściło… Nie dość że zaprzyjaźnił się z najbardziej uroczym, bystrym i zabawowym olszewnickim stworzeniem, jakim jest Cześ, to jeszcze ma w stadzie prawdziwego przyjaciela – kumpla nie tylko od zabawy i przepychanek ze zdejmowaniem masek w tle, lecz także sprytnego i szalonego druha-górala Aśka. Bo Aś też jest góralem – kabardyńcem, o podobnym do Spartka charakterze, lecz przy okazji – szalonym. Dlaczego tak twierdzę? No bo Asiek jest jedynym koniem w całym stadzie, który robi z Ilandem dosłownie co chce. Bawi się nim jak maskotką, i to wszystko na oczach jego „dziewczyn”. Rzecz jasna, Asiek wie, co robi. Z jakiegoś powodu Iland pozwala mu na wszystko. Wszyscy próbujemy zrozumieć ten fenomen. Czy wynika to z przyjaźni chłopaków, jaka zawiązała się między nimi jeszcze w poprzedniej stajni, z której razem przywędrowali do Olszewnicy i tu po pewnym czasie ich drogi się rozeszły? I Ilaś daruje Aśkowi te młodzieńcze wybryki ze względu na dawne czasy? Czy dlatego, że nigdy nie doszło między chłopakami do starcia i Asiek nie zna mocy uderzenia kopyt Ilanda ani siły uścisku jego zębów, więc naiwnie igra sobie z Ilandem, a ten najzwyczajniej w świecie nie wie, jak odbierać te Aśkowe zaczepki? I dlatego mu na nie pozwala? Niekiedy się nad tym zastanawiamy i wciąż nie możemy znaleźć logicznego wyjaśnienia. Czemu zbój „mięknie” przed Asiulkiem?

Jak widzicie na zdjęciu po prawej, takie podgryzanie Ilanda lub – jak na zdjęciu po lewej – uruchomienie całego „gangu” tak, by zarówno wściekająca się Pippi, jak też Homili i Iland biegały wokół niego – nie stanowi dla Aśka żadnego problemu! Gdy ma ochotę zrobić małą zadymę, wkracza między zbóje i je po prostu przestawia po swojemu! No chyba że chce podokuczać Ilandowi tet a tet, to mu podokucza. Bez żadnych dla Aśka konsekwencji. No i powiedzcie sami, czy Spartek mógł wybrać lepiej?

spartek za askiem1

Rzecz jasna, Czesiek również nie boi się ani Ilanda, ani Pippi, ani żadnych innych rozbójników. Albo koniom się nie chce schylać do gryzienia Czesława, albo – co bardziej prawdopodobne – pamiętają uścisk jego oślej szczęki na swoich szyjach… Bo wgryzając się w końską szyję i wisząc w tej pozycji, póki się nie odpadnie, Czesiek zazwyczaj wita nowe konie w stadzie. Każdy przez to przechodzi, z większym lub mniejszym uszczerbkiem na zdrowiu. Tak że generalnie z Cześkiem się nie zadziera.

DSCN1444

Za to nie ma też lepszego kompana do zabaw! Kto rozkręci najlepszą imprezę w stadzie? Kto poruszy wszystkich do szalonych galopów? Kto potrafi latać po całym padoku niczym mała puchata kula armatnia? Czesiek! No więc Cześkowi też wolno wszystko. I Aśkowi – jak widać – też. Tak że Spartek nie mógł się lepiej ustawić. Tyle że Czesiek nie pomaga Spartkowi, gdy ten popadnie w tarapaty… „Duży chłopak jesteś, radź se sam…” – rzuca Czesiek z daleka… Z Aśkiem jest inaczej. Jak to góral, Asiek jest wielkim strategiem i wiernym przyjacielem. Owszem, można się pobawić, pobiegać, powygłupiać, ale gdy kumpel jest w tarapatach, nikt inny nie potrafi uratować Spartka w sposób tak doskonały  i niezawodny, jak Aś. Parę dni temu byłam świadkiem sytuacji, która mnie urzekła. I pokrótce ją Wam opiszę.

Gry strategiczne w najlepszym wydaniu

Jak widać na zdjęciu powyżej, przedstawiającym zamyślonego Spartka i zmierzającego przed siebie Cześka, do wyjścia z padoku, a jednocześnie do wanny z wodą, prowadzi dość wąski korytarz – niecałe 10 m szerokości. Po południu „gang słodziaków” zazwyczaj gromadzi się na końcu tegoż korytarza, pilnując wyjścia z padoku i wody jednocześnie. Są to miejsca „strategiczne”… I o ile pierwszeństwo do zejścia z padoku może być dla większości stada kwestią drugorzędną, to dostęp do wody – to już inna sprawa. Zwłaszcza, na przykład, po treningu, gdy wracający na padok koń najbardziej na świecie pragnąłby się napić…

Parę dni temu po zakończeniu pracy ze Spartkiem zauważyłam, że tego dnia wyjątkowo „słodziaki” pasą się z dala od wejścia na padok i wanny. Stały sobie grupką gdzieś znacznie dalej i – zdawałoby się – kompletnie nie były zainteresowane tym, co dzieje się przy wodopoju. Zadowolona, wprowadziłam Spartka na padok wejściem od strony stajni i wanny, wiedząc, że od razu pójdzie się napić. Tak też się stało. Ja tym czasem poszłam po swoje rzeczy, szybko się spakowałam i zaczęłam wyjeżdżać spod stajni. Kiedy już odjeżdżałam, moim oczom ukazał się następujący obrazek. Spartek stał już dość daleko od wanny, za nim – koniec padoku, zamknięta bramka. Przed nim wąski korytarz do przejścia na dalszą część padoku. I w tym korytarzu kilkanaście metrów przed moim koniem ustwiła się w równej od siebie odległości cała czwórka – Iland, Empir, Pippi i Homili. Stały patrząc prosto na Spartka i czekając na najmniejszy błąd z jego strony. Właściwie to błędem byłoby cokolwiek, co spróbowałby w tej sytuacji zrobić. Gdyby poszedł w ich stronę, trafiłby prosto w ich sidła. Gdyby zawrócił, na pewno zagoniłyby go do narożnika przy wannie czy zamkniętej bramie i tam dostałby łomot… Zobaczyłam, że Spartek bezradnie rozgląda się na wszystkie strony, szukając wsparcia. I już bym wyskoczyła z samochodu, by go ratować, kiedy zauważyłam, że przez zbójecką flankę szybkim stępem w kierunku Spartka przedziera się Asiulek. Uchyliłam szybę w samochodzie i zafascynowana tym obrazkiem czekałam, co chłopaki wymyślą. Teraz w „ślepym zaułku” stali obok siebie Asiek i Spartek, a przed nimi – banda. „Słodziaki” zaczęły powoli nacierać, idąc każdy swoją ścieżką prosto na chłopców. Na linii Spartka znajdował się akurat Iland, więc co zrobił Asiek? Niemalże przycisnął Spartka do ogrodzenia, osłaniając go od strony koni i zagradzając mu ruch do przodu. Spartek nie protestował. Stał jak wryty. Po lewej miał elektryczne ogrodzenie, po prawej Aśka, który ustawił się tak, by osłonić go z prawej strony. Iland, a za nim – reszta gangu, przeszły obok Aśka, nawet nie próbując ruszyć Spartana. Asiek – widziałam – położył uszy i machnął łbem w stronę mijających go koni. Gdy tylko przeszły i znalazły się za chłopakami, Asiek pogonił Spartka do przodu, jak najdalej od zagrożenia – pogonił tak, jak jeszcze w życiu nie widziałam. Niemalże naskoczył na niego, uderzył głową w tyłek i razem pogalopowały na bezpieczną, otwartą część padoku. Byłam zdumiona… Od razu zadzwoniłam do Kasi, właścicielki Asiulka, i musiałam jej o tym opowiedzieć. Byłam dumna z przyjaźni naszych chłopców, z pomysłowości i gotowości podjęcia walki o przyjaciela, jakimi wykazał się Asiek, trochę też z nas, że dałyśmy im możliwość, by się zaprzyjaźnili… Nie raz, nie dwa widziałam już, jak Asiek osłania Spartka podczas jego drogi do wodopoju. Że ocenia sytuację, czy jest bezpiecznie, czy da radę mu pomóc i jeśli tak – szybka wymiana spojrzeń i Spartek gna się napić, póki kumpel stoi na czatach. Ale wyciągnięcie kolegi z takich tarapatów – to już prawdziwy majstersztyk!

DSCN1442

Niestety, nie miałam okazji nagrać tej sytuacji. Jak zawsze, gdy dzieje się coś ciekawego, człowiek nie jest przygotowany. Ale – takie oto, pierwsze z brzegu – zdjęcie koni, jakie zrobiłam przypadkowo… Asiek – nasz Zorro – stoi w środku. Za nim – Spartek. Przed nim, na pierwszym planie dwa inne konie. I choć nie była to chyba sytuacja zagrożenia, to widzę, że Aś bardzo często „osłania” Spartka, umożliwiając mu bezpieczne dotarcie tam, gdzie chce. W zeszłym roku, gdy chłopców jeszcze nie połączyła ta wielka przyjaźń, Spartek nie raz dostał łomot od „słodziaków”. Oczywiście, jakieś drobne utarczki, kopniaki czy pogryzienia zdarzają się i teraz. Co by to było za życie, bez przepychanek. Teraz jednak jestem spokojniejsza, bo wiem, że nasz Agent Specjalny Aś czuwa.

DSCN1476

Jak dobrze wiedzieć, że twój koń ma w stadzie przyjaciół… Nie tylko towarzystwo, co jest mu niezbędne do życia, lecz coś znacznie głębszego – przyjaźń… Nie myślcie tylko, że Spartek zapomniał o Czesławie. Absolutnie nie! Gdy odprowadzam go na padok, od razu lokalizuje swojego małego szarego kumpla i zmierza w jego kierunku. Po drodze dołącza do nich Asiek i tak sobie idą we trójkę przed siebie, nasi trzej muszkieterowie…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wykorzystujemy pliki cookies do prawidłowego działania strony, w celu analizy ruchu na stronie, zapewniania funkcji społecznościowych oraz korzystania z narzędzi marketingowych. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Więcej informacji w Polityce Prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close